
CO?
Biografia szarej eminencji współczesnej polityki – Dicka Cheneya. W jaki sposób pochodzący z zadupia Ameryki pijak i nieudacznik stał się najbardziej wpływowym człowiekiem w Białym Domu, wiceprezydentem decydującym o wojnie z Afganistaniem i Irakiem. Choć trzeba uprzedzić, że „biografia” to nie najlepsze słowo. To raczej satyryczna próba rekonstrukcji wydarzeń i faktów z życia bohatera i jego otoczenia, czasami naciągana, bo Cheney jest człowiekiem niezwykle skrytym.
KTO?
Reżyserem i scenarzystą jest Adam McKay, który kilka lat temu robił szalone komedie w stylu Policja zastępcza czy Bracia przyrodni, ale od nominowanego do Oscara Big Short (2015) przygląda się bardziej poważnym tematom. W niekoniecznie poważny sposób.
Zobacz również: Big Short – recenzja filmu
W rolę Vice, czyli Dicka Cheneya, wcielił się Christian Bale, który uwielbia na zmianę chudnąć i przybierać na wadze, żeby wtopić się w graną przez siebie postać. Jego metamorfoza jest niesamowita. Głęboki głos z Mrocznego rycerzatakże się przydał.
Na drugim planie cała plejada znakomitości, od wybitnej jak zwykle Amy Adams grającą panią Cheney, przez będącego w swoim żywiole Steve’a Carella jako Donald Rumsfeld, Sam Rockwell cudownie robiący sobie jaja z George’a W. Busha, Eddie Marsan, Alison Pill, Jesse Plemons… Hollywoodzka pierwsza liga.

O CZYM?
Pod płaszczykiem historii jednego człowieka dostajemy krótką lekcję historii, jak to Republikanie zaczęli odzyskiwać władzę od wielkiej wpadki Nixona. Jak rodzą się prawicowe media – stacja Fox – która jeszcze bardziej dzieli Amerykanów. Dowiadujemy się tego, jakie decyzje kierowały tymi, którzy wywołali współczesne wojny. Jak wielkie korporacje wpływają na powstające prawo. Jednym zdaniem: skorumpowani i chciwi ludzie o zepsutych sercach, którzy rządzą światem, doprowadzili nas na skraj wyczerpania.
CO PRZYPOMINA?
Formalnie to kontynuacja Big Short. Vicejest przedłużeniem poprzedniego filmu pod względem wizualnym i tonalnym. Szybki montaż, zatrzymane klatki, fragmenty nagrań telewizyjnych, komentarz zza kadru, zwracanie się bezpośredni od kamery sprawiają, że nie ma chwili nudy i jest na co patrzeć. McKay mówi o poważnych sprawach w sposób zabawny i błyskotliwy, zrozumiały dla przeciętnego człowieka. Jego film jest jak chwytliwa piosenka, której bardzo przyjemnie się słucha.
Zobacz również: Mój piękny syn – recenzja filmu
Tematycznie film nie odstaje od takich obrazów jak JFK Oliviera Stone’a, Frost/Nixon Rona Howarda, Zapętlonych i Śmierci StalinaArmana Iannuciego czy Wszystkich ludzi prezydenta Alana J. Pakuly. Zważywszy na jakże zażartą dyskusję polityczną w całym Hollywood, film będzie rządził i dzielił w czasie tegorocznej gali Oscarowej.

PLUSY?
– porywający, wciągający rytm opowieści, z nieustannym mruganiem do widza okiem
– temat ciężki, wytłumaczony w jak najbardziej przystępny sposób
– rekonstrukcja scen z Białego Domu, potajemnych dyskusji, podejmowania decyzji, o których zwykłemu śmiertelnikowi się nigdy nie śniło
– kompletnie odjechane sceny, które kradną serce widza: napisy gdzieś w jednej trzeciej trwania projekcji, które zupełnie wytrącają nas z równowagi (tak, to byłoby idealne zakończenie dla historii tego człowieka); Adams i Bale nagle toczą dyskusję słowami z dramatu Szekspira, by po chwili reżyser przeskakuje na zupełnie inny ton, pokazując przyziemność tej sytuacji;
– całkiem wiarygodne przedstawienie Cheneya jako człowieka, który nie wie, co zrobić ze swoim życiem, chla i się obija, zostaje wyrzucony z Yale, dwukrotnie aresztowany za prowadzenie po pijaku, aż przyszła żona nie przyprawia go do pionu. Na ile prawdziwa jest to historia amerykańskiego Nikodema Dyzmy, nie wiem. Ale uwierzyłem w nią.
– Amy Adams jest wprost wspaniała, oddaje cały dramat ambitnej kobiety w latach 60., która wie, że nie ma szansy na żadne poważne stanowisko i stoi w cieniu męża, w wielu momentach będąc jego ostoją, motywatorem, idealną towarzyszką; ta kobieta zasługuje na wszelkie nagrody świata!

– wątek z Jesse Plemonsem, który jest wisienką na torcie tej opowieści, wzmaga naszą ciekawość do samego końca;
– scena po napisach (choć to nie Marvel);
– cały obsada jest wyśmienita, ale czego innego się spodziewać
– charakteryzacja, kostiumy, montaż, zdjęcia (Greig Fraser), muzyka (Nicholas Britell) – wszystko gra!
MINUSY?
– mógłby być krótszy, druga część zaczyna się dłużyć gdy wracamy kolejny raz do tych samych scen;
– metafora zepsutego serca może i trafna, ale chyba zbyt nachalna – jest kilka ujęć, które prawie się nie kończą, jakby reżyser krzyczał: „Widzisz?! Kumasz?! OK! To jedziemy dalej… Jeszcze chwila?”
– podobnie męczyła scena z łapaniem ryby na przynęta – może nie była zła, ale strasznie długa
– Vice na pewno wkłada kij w mrowisko amerykańskiej polityki, będzie polaryzował ten podzielony kraj jeszcze bardziej. Przez prawicowców odebrany będzie jako atak na nich i na ich świętości, jako liberalna propaganda. Choć McKay w scenie po napisach się od tego odżegnuje, trudno nie widzieć w tym wygłaszania poglądów przez pewną część społeczeństwa.
– poważnie, boję się o zdrowie Christiana Bale’a. Ale Złotego Globa już zgarnął

DLA KOGO?
Fani kina zaangażowanego politycznie, opowiadającego o naszych czasach. Miłośnicy dobrego aktorstwa i oscarowych pewniaków. Ci, którzy cenią sobie dobrą narrację, humor i dramaty w tle. Jeżeli nie lubicie długaśnych filmów, ten może was trochę znudzić.
OCENA?
8/10

Vice
reż. Adam McKay
USA, Wielka Brytania, Hiszpania, Zjednoczone Emiraty Arabskie 2018
Występują: Christian Bale, Amy Adams, Steve Carell, Sam Rockwell, Jesse Plemons, Alison Pill, Eddie Marsan
Zwiastun:
Skomentuj