Songwriter
reż. Murray Cummings (Wielka Brytania)
Jeżeli wyznacznikiem udanego dokumentu muzycznego jest fakt, że po jego zakończeniu mamy ochotę kupić płytę jego bohatera, to Songwriter na pewno się do takich zalicza. Co najciekawsze, nie jest to typowy film o trasie koncertowej, zwierzeniach artysty czy rozrachunkiem z przeszłością. Cummings, który jest kuzynem Eda Sheerana i towarzyszy mu od początku kariery, skupia się w swoim filmie na procesie tworzenia piosenek. Widzimy niesamowity talent i niekończące się źródło pomysłów, jakim jest głowa tego niepozornego rudzielca, który kilkoma utworami podbił świat i stał się bożyszczem tłumów. W filmie pokazuje on, że może w kilka minut napisać chwytliwą piosenkę o tak prozaicznej rzeczy jak picie herbaty. Sheeran ciągle jednak pozostaje zwykłym chłopakiem, który uwielbia to, co robi. Komponowanie dla niego wydaje się być pestką, a otoczony innymi utalentowanymi muzykami i producentami sprawia, że cały proces jest jedną wielką zabawą. Oglądanie tego, jak powstają największe hity, jest istną przyjemnością. Artyści pracują w trasie w autobusie, w willi w Kalifornii czy w Anglii, na promie pasażerskim płynącym z Ameryki do Europy. Widzimy finalne szlify w studio i fakt, że Ed przywiązuje wagę do każdego detalu. Jego uwagi i siła, z jaką walczy o ich wprowadzenie pokazują, że muzyka to dla niego więcej niż biznes.
Songwriter skierowany jest nie tylko do fanów Sheerana – myślę, że inspirację z niego czeprać może wielu początkujących muzyków. Ponieważ dokument nakręcony został przez bliską osobę piosnekarza, trudno w nim znaleźć jakieś mroczniejsze motywy: nieporozumienia, kłótnie w studio, konflikty z wytwórnią płytową. Te – jak powiedział bohater na konferencji prasowej Ed – oczywiście mają miejsce. Dodanie ich do produkcji na pewno dodałoby obrazowi trochę więcej zadziorności.
Ocena: 8/10
Skomentuj