„Crosscurrent”
reż. Yang Chao
Podróż w górę rzeki Jangcy na barce z tajemniczym ładunkiem. Podróż tyleż dosłowna, co dziejąca się tu i teraz, we współczesnych Chinach, ile również poza czasem, wbrew logice. Na jednym planie mamy młodego kapitana statku, który według wierzeń musi wyzwolić jego duszę. Na drugim planie mamy tajemniczy poemat, zostawiony w maszynowni statku, napisany lata temu podczas podobnej podróży. I jest w końcu poszukiwanie jedynej miłości – nasz bohater w kolejnych portach spotyka tą samą kobietę, tylko w różnych etapach jej życia. Podobnie jak dwa płynące w przeciwnych kierunkach prądy rzeki, ich istnienia zetkną się tylko na chwilę.
„Crosscurrent” jest niczym filmowy poemat, jest jednocześnie baśnią i kinem realistycznym. Niektóre ujęcia i pejzaże równie dobrze znaleźć by się mogły w post apokaliptycznych produkcjach, jak i w dokumentach o współczesnych Chinach. Yang Chao opowiada o swoim kraju z miłością i szczerością, przygląda się przemianom, jakie zaszły wzdłuż Jangcy oraz zachowaniom i obyczajom swoich krajan. Spokojny, medytacyjny rytm filmu, poetyckie odwołania oraz szczątkowa fabuła niebezpiecznie balansują wokół pretensjonalności typowego kina arthousowego. Jednak piękno i uczucie zwycięża – przy odrobinie dobrej woli może okazać się, że zobaczyliśmy jeden z najlepszych tytułów tego festiwalu.
Ocena: 8/10
Film otrzymał Srebrnego Niedźwiedzia za Wybitny wkład artystyczny
Skomentuj