
Western: dobro kontra zło w surowych warunkach Dzikiego Zachodu. Kristian Levring nie odkrywa, nomen omen Ameryki, kręcąc film wpisujący się w idealnie w gatunkowe schematy.
Dobry człowiek to Jon (Mads Mikkelsen), imigrant z Danii, były żołnierz, który wraz z bratem stara się ułożyć sobie nowe życie w odległym kraju. Po kilkunastu latach sprowadza w końcu żonę z synem. Rodzina jest zjednoczona, ale nie na długo. Trójka znajduje się w złym miejscu i w złym czasie. Czyli czas na przedstawienie tego złego – Delarue (Jeffrey Dean Morgan) i jego ludzie (w tym przypadku jego brat, wracający z więzienia) mordują żonę i syna Jona. On morduje dwóch oprawców. Delarue pragnie zemsty. Wprawiona w ruch maszyna przemocy i nienawiści może zostać zatrzymana tylko przez śmierć i zniszczenie.
Levring bez skrupułów portretuje Dziki Zachód jako skorumpowany, zepsuty i brudny świat. Miasteczko zjedzone przez korupcję i strach. Mafia Delarue brutalnie pacyfikuje wszelkie objawy niesubordynacji, robiąca to na zlecenie wielkiej korporacji, próbującej po cichu i jak najmniejszym kosztem przejąć ziemie z ropą naftową (ważny akcent współczesny). Symbolem gwałtu na ziemi i na własnych ludziach jest Madeline (Eva Green), biała kobieta wychowana przez Rdzennych Amerykanów (niepoprawne określenie: Indian), wyrwana im i ukulturalniona siłą, z obciętym językiem i blizną na twarzy. Milcząca zgoda na ten gwałt skończy się wraz z krzykiem strzelb i pistoletów, płomieni trawiących budynki i krwi tryskającej z ciał kolejnych ofiar. Jon, (kolejny) ostatni sprawiedliwy, weźmie w swoje ręce przywrócenie porządku w tym zapomnianym przez boga miejscu.
Nakręcony w RPA film ma fantastyczne walory produkcyjne: świetne zdjęcia, kostiumy i dobrze obsadzonych aktorów. Poczucie brudu i piachu w zębach nie opuszcza nas ani na chwilę. Przemoc i krew lejąca się na ekranie sytuują korzenie filmu blisko „Dzikiej bandy” i rewizjonistycznych westernów Tommy’ego Lee Jonesa. Brak pogodniejszych momentów i ciężki, złowieszczy nastrój, na pewno definiują stylistykę „The Salvation”, ale nie ułatwiają jego odbioru. Dlatego też, rok po premierze w Cannes i pochodzie przez różne inne festiwale, produkcja trafia w ograniczonym nakładzie raczej do kin studyjnych, niż do olbrzymich multipleksów.
The Salvation
reż. Kristian Levring
Dania, Wielka Brytania, RPA 2014
Skomentuj